Doradca klienta wyglądał tak jak wszyscy inni doradcy świata próbujący
wcisnąć swoim klientom towar. Przyzwoity garnitur , umiarkowanie droga woda po goleniu i uśmiech zapewniający
że słońce nigdy już nie zajdzie. Siedząc
w fotelu gładkim językiem referował ofertę swojej firmy. Dopracowane godzinami szkoleń gesty i dobór
słów sprawiały że czułem się obiektem troski. Super specjalna pilotażowa oferta
kablówki wydawała się uśmiechem losu. Sam abonament nie był jakąś wielką
niespodzianką, ale ilość cali jaką miała przekątna telewizora, dorzucanego w
gratisie, robiła wrażenie. Taki
telewizor był obiektem marzeń w wielu domach, a do mnie los się uśmiechnął.
Oczyma wyobraźni widziałem siebie siedzącego przed tym gigantycznym ekranem i
popijającego piwko w trakcie meczu.
Jakie było moje zdziwienie gdy okazało się że to cudo techniki funduje mi Unia
Europejska i jakieś tam ministerstwo. A wszystko w ramach programu „ Abonent
2020”. Nie przeszkadzało mi to że w
zamian będę musiał przez kilkadziesiąt minut tygodniowo oglądać określone
programy. Jak to mawiają – nic za darmo.
Przez pierwszy tydzień w domu panowała euforia, mieliśmy prywatne kino. Koledzy zielenieli z zazdrości. Z biegiem czasu zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego powiewu nowoczesności i luksusu. Pierwszy komunikat pojawił się po miesiącu. informując o konieczności przełączeniu na program ujęty w abonamencie. telewizor automatycznie zmienił kanał na program o polityce żywnościowej prowadzonej prze EU. Byliśmy nieco zaskoczeni a żona nawet zła. Przerwano jej oglądanie ulubionego programu kulinarnego przez co nie dowiedziała się jak zrobić idealną kaczkę w pięciu smakach. Nieco zaniepokojony odszukałem umowę aby sprawdzić jak często będą nas spotykać takie niespodzianki. Jakie było moje zdziwienie gdy po wgłębieniu się w zapisy umowy odkryłem że każdy z członków rodziny powinien obejrzeć dwie godziny tygodniowo programów sponsorowanych . Cóż nie ma nic za darmo. Przez kolejny miesiąc jakoś zaczęliśmy się przyzwyczajać do tych niedogodności. W trakcie gdy telewizor serwował „program obowiązkowy” domownicy zajmowali się swoimi sprawami.
Prawdziwy szok przeżyliśmy po kolejnym miesiącu. Od operatora otrzymaliśmy szczegółowe rozliczenie czasu spędzonego przed telewizorem. Okazało się że urządzenie posiada czujnik pozwalający monitorować czas spędzony przez domowników na oglądaniu telewizji. Byliśmy ładnych parę godzin w plecy. W kolejnym okresie rozliczeniowym musieliśmy odsiedzieć czas bieżący oraz zaległy z ostatniego miesiąca. Była to gorzka pigułka do przełknięcia, a alternatywą było zapłacenie pełnej sumy za odbiornik a ta była astronomiczna. Urządzenie było na tyle złośliwe że potrafiło w trakcie finału ligi mistrzów przełączyć kanał na rozgrywki ligi LGBT w rugby. Dzieciaki też zaczęły trochę narzekać bo ile można oglądać przygody kapitana U i jego tęczowej załogi. W sumie im się nie dziwie bo jego trykoty i niebieska pelerynka w gwiazdki mi też trochę działały na nerwy. Z czasem jednak się przyzwyczailiśmy. Żona nawet stwierdziła ze programy poszerzają jej horyzonty. Najbardziej podobał się jej program o robieniu feministycznej jajecznicy. Po pół roku już nikt nie narzekał, a ja sam czekałem na dalsze przygody kapitana „U” na tropie gangu homofobów. Zgodnie z żoną przyznaliśmy że oglądanie właściwych programów pozwala się człowiekowi rozwinąć. Grono znajomych zaczęło nam sie powiększać, zawsze mieliśmy jakiś wspólny temat do rozmów. Teraz już wiedzieliśmy jak się zdrowo odżywiać i jak wyrażać swoje myśli nie używając języka nienawiści. Jesteśmy młodzi, nowocześni , europejscy. Z radością idę do pracy a moje niebieska pelerynka dumnie powiewa na wietrze……
Przez pierwszy tydzień w domu panowała euforia, mieliśmy prywatne kino. Koledzy zielenieli z zazdrości. Z biegiem czasu zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego powiewu nowoczesności i luksusu. Pierwszy komunikat pojawił się po miesiącu. informując o konieczności przełączeniu na program ujęty w abonamencie. telewizor automatycznie zmienił kanał na program o polityce żywnościowej prowadzonej prze EU. Byliśmy nieco zaskoczeni a żona nawet zła. Przerwano jej oglądanie ulubionego programu kulinarnego przez co nie dowiedziała się jak zrobić idealną kaczkę w pięciu smakach. Nieco zaniepokojony odszukałem umowę aby sprawdzić jak często będą nas spotykać takie niespodzianki. Jakie było moje zdziwienie gdy po wgłębieniu się w zapisy umowy odkryłem że każdy z członków rodziny powinien obejrzeć dwie godziny tygodniowo programów sponsorowanych . Cóż nie ma nic za darmo. Przez kolejny miesiąc jakoś zaczęliśmy się przyzwyczajać do tych niedogodności. W trakcie gdy telewizor serwował „program obowiązkowy” domownicy zajmowali się swoimi sprawami.
Prawdziwy szok przeżyliśmy po kolejnym miesiącu. Od operatora otrzymaliśmy szczegółowe rozliczenie czasu spędzonego przed telewizorem. Okazało się że urządzenie posiada czujnik pozwalający monitorować czas spędzony przez domowników na oglądaniu telewizji. Byliśmy ładnych parę godzin w plecy. W kolejnym okresie rozliczeniowym musieliśmy odsiedzieć czas bieżący oraz zaległy z ostatniego miesiąca. Była to gorzka pigułka do przełknięcia, a alternatywą było zapłacenie pełnej sumy za odbiornik a ta była astronomiczna. Urządzenie było na tyle złośliwe że potrafiło w trakcie finału ligi mistrzów przełączyć kanał na rozgrywki ligi LGBT w rugby. Dzieciaki też zaczęły trochę narzekać bo ile można oglądać przygody kapitana U i jego tęczowej załogi. W sumie im się nie dziwie bo jego trykoty i niebieska pelerynka w gwiazdki mi też trochę działały na nerwy. Z czasem jednak się przyzwyczailiśmy. Żona nawet stwierdziła ze programy poszerzają jej horyzonty. Najbardziej podobał się jej program o robieniu feministycznej jajecznicy. Po pół roku już nikt nie narzekał, a ja sam czekałem na dalsze przygody kapitana „U” na tropie gangu homofobów. Zgodnie z żoną przyznaliśmy że oglądanie właściwych programów pozwala się człowiekowi rozwinąć. Grono znajomych zaczęło nam sie powiększać, zawsze mieliśmy jakiś wspólny temat do rozmów. Teraz już wiedzieliśmy jak się zdrowo odżywiać i jak wyrażać swoje myśli nie używając języka nienawiści. Jesteśmy młodzi, nowocześni , europejscy. Z radością idę do pracy a moje niebieska pelerynka dumnie powiewa na wietrze……
Ale zenujacy wpis.
OdpowiedzUsuńTrzeba bylo od razu napisac 'pedaly do gazu' albo 'Polska dla Polakow a Anglia dla Anglikow i Polakow, ale nie dla Pakoli'.
Brawo Przemku, znalazłes homofoba. Znajdż jeszcze dwóch a zostaniesz honorowym czlonkiem drużyny kapitana U !!! Bądź czujny !!!!!
Usuńhttps://m.youtube.com/watch?v=ja5zlGZRDc4
OdpowiedzUsuńTolerancyjnie.