poniedziałek, 10 marca 2014

Popcorn

                                                Dumny ze swoich zakupów wracałem ściskając siatki. Promocja trwała tylko pół godziny. W zamieszaniu udało mi się wyrwać kilka pudełek popcornu. Okazja ! "Dwa w cenie trzech" - to nie zdarz się codziennie. W szale zakupów nie miałem czasu dokładnie przeliczyć korzyści ale na pewno oszczędziłem. Po powrocie do domu wstawiłem garnek na gaz i wsypałem całe opakowanie żółtych ziaren.. Gaz palił się jakoś tak złowieszczo.  Pewnie rosyjski - pomyślałem. Może w ramach protestu powinienem sobie odpuścić ? Rozterki moralne i patriotyzm biły się z apetytem. Z rozważań wyrwały mnie strzały. Odruchowo rzuciłem się pod stół. Uderzenie czołem w blat, przyniosło olśnienie. przecież to tylko popcorn ! Cholera, na myśl o Rosji i strzałach reaguję jak pies Pawłowa.. Nieco skonfundowany swoją odwagą wziąłem miskę z gotowym popcornem i zasiadłem przed telewizorem. Programy informacyjne prześcigały się w informacjach z Ukrainy. Szalony Putin pokazywał się w różnych grymasach. Nasi rodzimi politycy jakby w ciągu jednego dnia, zamienili się z pisklaków w orły. A przecież wiadomo że "Orzeł może" Im więcej mówiono o przyjaźni z Ukrainą, tym bardziej przypominał mi się sąsiad z czasów dzieciństwa Trafił on na ziemie odzyskane, w ramach akcji turystycznej " Wisła". Prawdopodobnie  nie był z tego do końca zadowolony, bo gdy się napił, śpiewał  że jeszcze będzie "rezat lahy". A może mi się coś pomyliło, przecież będąc dzieckiem człowiek niewiele rozumie. W mieście stacjonował też garnizon Rosjan, którzy pomogli stać się tym terenom "odzyskanymi".  Czasem przychodziła refleksja kto odzyskiwał i od kogo, bo wystarczyło skopać ogródek żeby trafić na ślady tych od których odzyskiwano. Z zadumy wyrwały mnie słowa Pana Premiera że " Nie można poddawać się dyktatowi siły". Dobrze gada -pomyślałem, zagryzając popcornem. Po czym ściągnąłem z szafy walizkę i ją spakowałem. To na wypadek jak zacznie mówić coś o guzikach, że ani jednego... itd. Będę silny, zwarty, gotowy i ...spakowany. Sytuację trochę utrudnia brak granicy z Rumunią.  Swoją drogą ciekawe czy nasz rząd o tym wie. Zagryzając popcorn czułem że jestem świadkiem wielkiej historii. Między kolejnym garściami kukurydzianej radości uświadomiłem sobie jak wielkie znaczenie dla słów. ma położenie geograficzne. To co jest faszyzmem w Warszawie, w Kijowie staje się walką o demokrację. A może to zależy od tego kto płaci za benzynę do koktajli Mołotowa ? Hmm, kto wie... ? Są rzeczy które nie śniły się nawet fizjonomom (jak powiada Ferdek Kiepski) Podobnie ma się rzecz z szaleństwem. Szaleniec dokonuje inwazji bez jednego trupa, a pokojowa rewolucja produkuje ich setkę. Chyba ktoś, kiedyś mówił że zmiana znaczenia słów jest jednym z pierwszych kroków do zniewolenia ludzi. A może mi się wydaje. Z podziwem spoglądałem na kolejnych specjalistów przewijających się przez telewizyjne studio. Udowadniali że to co widzę jest tym co oni mi mówią że powinienem widzieć. A to nie jest przecież takie proste. Wpadłem na pomysł i raz po raz wyłączałem fonię. Bez właściwego komentarza świat wyglądał trochę inaczej, cóż istnieje prawda czasu i prawda ekranu. Szorując dłonią po pustej misce przyszło mi do głowy że do uprawiania polityki międzynarodowej potrzebni są jacyś -"iści" W zależności od rejonu świata mogą to być islamiści, lub nacjonaliści. Ciekawe gdzie i czy w ogóle można by zrobić rewolucję "pingpongistów"  A może lepiej tego nie wiedzieć...

.

.
P.S.
       From Odessa with Love........


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz