sobota, 12 lipca 2014

Talerzyk

                                    Przeszklona witryna kawiarni dawała dobry widok na główną ulicę miasta . Choć  okres jej świetności dawno już przeminął, mieszkańcy miasta dalej ją uważali za najważniejszą w mieście.   Wszystkie eleganckie sklepy dawno przeniosły się do centrów handlowych. Dziś była siedliskiem dyskontów spożywczych i sklepów z używaną odzieżą.  W jednym z podwórek uchowało się kino, jakby tu znalazło azyl w walce z pachnącą popcornem konkurencją multipleksów.  Zapach kawy sprowadził mnie z powrotem do stolika. Filiżanka kawy wprawnie pilotowana ręką kelnera wylądowała na moim stoliku. Podziękowałem skinieniem głowy, on wprawnie zainkasował należność powiększona o napiwek.  Nie danie napiwku może skutkować  wieloma konsekwencjami.  Może gdyby paru polityków przestrzegało zasady 10 % ich dzisiejsze zmartwienia nie miały by miejsca. A tak ch.., dupa i kamieni kupa. Trochę zaniepokoiła mnie cicha rozmowa panów z obsługi toczona za barem, co raz  okraszana ironicznymi uśmiechami. Może dałem za mało ? Na wszelki wypadek wysypałem  na serwetkę zawartość cukierniczki. Nie zawierała niczego podejrzanego. Następnie wyciągnąłem z serwetnika wszystkie serwetki. Tu też czysto. Dyskretnie zacząłem wodzić  dłońmi pod stołem, natrafiając tylko na przyklejone gumy do żucia.  Obsługa zaczęła się mi coraz bardziej przyglądać. Odpuściłem więc  poszukiwania, wyjąłem z telefonu baterie i wróciłem do kontemplowania zapachu nieco już przestudzonej kawy, reflektując się że przecież i tak jestem sam i żadnych rozmów prowadzić nie będę. No tak, ale przecież czasem myślę na głos. Zadowolony ze swojej przezorności wróciłem do podziwiania otoczenia. Za oknem miasto pulsowało odgłosem tramwajów i karetek. Przechodnie mimo wczesnej godziny zdawali się już odczuwać upał, a zacieniona strona ulicy  wygrywała o względy użytkowników


                                      Z telewizora nad barem zaczął dopływać dźwięk rozmowy, paru polityków o coś się spierało. Zastanawiające jest że obojętnie na jaki temat by nie rozmawiali, zawsze używają tych samych argumentów. Wszystko zlewa się w jeden bełkot, informacyjny szum wprawiający odbiorcę w trans. Zadeklarowani wyznawcy poszczególnych partii trwają w tym transie głosząc na co dzień słowo zasłyszane w wyroczni.  Wszelkie idee i myśli stają się pulpą tłoczoną prosto do głowy odbiorcy, który pomijając filtry logiki i zrozumienia przyjmuje ją jako swoje przekonania. Zdobycze totalitaryzmów w codziennym zastosowaniu tzw. demokracji. Przez ekran przemknęła postać posłanki Grodzkiej, która zmieniła przynależność stając się członkiem partii „Zielonych”. Oczyma wyobraźni zobaczyłem wyborczy plakat na którym widnieje jej postać i wielki napis „ W zgodzie z naturą” Ależ się porobiło na tym świecie- pomyślałem biorąc łyk kawy.  Piętnowane jest ujawnienie prawdy  o małości, lewych  interesach i ogólnej degrengoladzie, a nie same te patologie.  Ciągle zarzuca się politykom że nie mówią prawdy, no to w końcu zaczęli. Podobno prawda nas wyzwoli, na początek od złudzeń. Wolność jednostki została sprowadzona do dowolności bzykania  z kim się chce i kiedy się chce. Wszechobecna erotyka  powoduje swego rodzaju seksualną bulimię, niekończący się popęd którego nie można zaspokoić. Nie zostaje czasu na myślenie i oddech trzeba pie…pie… i jeszcze raz pi.. Najważniejsze żeby co wieczór trupożercy dostali swoją codzienną dawkę grozy. Pseudo emocje sączone z ekranu, zastępują normalne odczuwanie. Swoiste  programowanie społeczeństwa negatywnymi informacjami. System tworzy nowego człowieka. Bezkształtnego i bezmyślnego konsumenta emocji,  kierującego się najprostszymi odruchami.  Nic dziwnego że w tej rzeczywistości idolem staje się charakterny błazen strzelający kapusia w pysk.
                                
                                    Z ponurych rozmyślań wyrwały mnie migawki z Ukrainy. Podobno mieszkańcom wschodu brakuje w diecie fosforu, więc rząd w Kijowie zobowiązał się do szybkiego uzupełnienia niedoborów. Władze jeszcze młodszej demokracji użyły w tym celu bomb fosforowych. Takie swojskie „Światełko do nieba”. Trochę to dziwne że jednym można chcieć na zachód a innym na wschód już nie.  No ale wszystkiemu winny jest przecież Putin. Choć to też trochę dziwne że to nie Rosjanie bombardują Kijów, a Ukraińcy bombardują ukraińskie miasta. Kolejne osiągnięcie socjotechniki. Skierować buntujące się społeczeństwo przeciwko samemu sobie. Czasem trzeba wiele zmienić żeby wszystko zostało po staremu. Prognoza pogody dla Ukrainy dalej przewiduje „Grad „ i „Huragan”. Wziąłem kolejny łyk kawy.  Przy stoliku obok usiadł starszy pan. Wysypał zawartość cukierniczki, rozłożył serwetki i w poszukiwaniu pluskwy zaczął przeżuwać odklejone spod stolika gumy. Pośpiesznie  zebrałem się i wyszedłem z kawiarni. Prosto w narastający upał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz