niedziela, 22 czerwca 2014

Teatrzyk zielone oko

                            Mimo wieczornej pory i  zmęczenia postanowiłem dołączyć się do akcji " Cała Polska słucha". Lokując się w fotelu przywoływałem ze wspomnień audycje  teatrzyku "Zielone oko". Ach ten czar radia....- pomyślałem moszcząc sobie siedzisko. Przez głowę przeszła mi  myśl skąd 2000 lat temu wiedziano że będzie kiedyś taki Belka i Tusk. Bo przecież  "  Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie " to tak jakby o nich. Dziwny jest ten świat. Wsłuchując się w wyliczanie apetycznie brzmiących potraw, oraz opowieści o walorach koniaku Ararat, poczułem delikatną mgiełkę mistycyzmu. Czyż to nie tam osiadła Arka Noego po wielkim potopie. Pewnie dla paru osób ostatnie dni muszą się kojarzyć z apokalipsą. Mimo iż ze wszystkich sił starałem się skupić na rozmowie, zmęczone powieki opadały. Wszystko oddalało się coraz bardziej. Niespodziewanie do głosów na taśmie dołączył kolejny. Ech Polaki,Polaki....... -westchnął z niekrytym zrezygnowaniem. Wy to nawet już wódki normalnie pić nie umiecie. Jak to tak żeby z najmniejszych kieliszków ? To przecież człowiek się namęczy a ledwo usta umoczy. U nas na wschodzie to  mężczyznę poznać że ze stakana wódeczkę pija. No i jak to tak pod kozi ser ? To wy nie wiecie że najlepiej pod bliny z astrachańskim smakuje. Ech Polaki,Polaki. Za dużo na zachód patrzycie. No ale chcieliście to macie. tylko po co jeszcze innych ciągnąc ? Na majdanach przemawiać wam się od tego wszystkiego zachciało. A mało u was problemów, że jeszcze na Ukrainie ich szukacie. Tutaj głos zaczął się materializować. Przybrał postać judoki, który kimono miał całe obwieszone orderami a na głowie uszankę z czerwoną gwiazdą. Pieniędzy u was brak, lotniska pobudowaliście a puste stoją- kontynuował. Bardak jednym słowem. Może wy się zajmijcie sobą ? Ciągle na wszystko narzekacie. Że politycy kłamią -przeszkadza ? No to sobie posłuchajcie co naprawdę myślą. I co spodoba się ? Znowu będzie źle.  Ech Polaki , Polaki.  Judoka nalał musztardówkę wódki i wyciągnął w moim kierunku. Im była bliżej mojej twarzy tym stawała się większa, już przybierała rozmiary wiadra. Próbowałem się uchylić, odwrócić. A szklanka stawała się większa i większa..... 
                                 Obudziłem się  spadając z fotela. Leżąc na dywanie kątem oka zauważyłem że telewizja nadaje relację z  hipermarketu. Musiała kończyć się chyba jakaś promocja bo wszyscy bili się o laptopa. Pojawiła się nawet policja i kupa dziennikarzy. Policjantom chyba ten hipermarket nie pasował. Byli jacyś tacy zażenowani, a ich miny wskazywały że marzą o  pijanym rowerzyście, lub emerytce przechodzącej na czerwonym świetle. Po chwili dotarło do mnie że to nie hipermarket a redakcja gazety. Kurcze tak kiepsko przędą że handlują elektroniką ? Ech Polaki,Polaki.- wyrwało mi się mimowolnie. Stwierdziłem że to chyba za dużo dla mnie. Poszedłem do kuchni i nalałem sobie wódki  na wszelki wypadek do szklanki.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz