Słoneczny poranek zapowiadał piękny wiosenny dzień. Poranne programy telewizyjne częstowały widzów kawą i prozakiem z wiadomości. Jak co dzień menele wylegali ze swych nor rozpoczynając poszukiwania czegokolwiek co wprowadzi ich w stan nieważkości. Młodzi wykształceni włączali komputery rozpoczynając walkę o realizację planów i środki na spłatę kredytów. Pan Janek grabił sejmowy trawnik. Jego uwagę przykuła niewielka rysa na ścianie budynku. Po dwóch godzinach od poczynienia tej obserwacji stał się jednym z najbardziej znanych ludzi w kraju. Dziennikarze tłoczyli się zasypując go pytaniami. "Gdzie Pan kupił grabie ?", " Co Pan jadł na śniadanie?", " Co Pan myśli o związkach partnerskich ? " Miał wrażenie że pytania zamieniają się w deszcz który przemoczył go do suchej nitki. Zdobył się tylko na jedno zdanie -Idę grabić. Niestety było to niemożliwe. Cały teren wokół sejmu był otoczony przez policje i wszelkie inne możliwe służby. Sam sejmowy budynek wisiał około 5 metrów nad ziemią. z której wystawały pozrywane przewody elektryczne i pęknięte rury. Wozy strażackie wysuwały swe drabiny rozpoczynając ewakuację. O dziwo poza pracownikami nikt nie chciał budynku opuścić. A kilku posłów próbowało się nawt do lewitującego budynku dostać. Szybka kalkulacja wykazywała że w przedwyborczym okresie takie wydarzenie jest świetną okazją do wypromowania swojej osoby. Kilku udało się przedrzeć przez szpaler policji i strażaków. Reszta zasiedliła telewizyjne studia, komentując rozwijającą się sytuację. Wraz z specjalistami-antyterrorystami, lotnikami, dietetykami, szamanami, kapłanami, radiestetami, znanymi aktorami i akrobatami, dyskutowali co się stało. Każdy miał swoją teorię. Że to islamscy terroryści, rodzimi anarchiści, smoleńscy kaczyści, a nawet siódmego dnia Babtyści. W tym czasie budynek cały czas się wznosił, znajdował już się ponad sto metrów nad ziemią. Nikt nie miał pomysłu jak ściągnąć budynek na ziemię. Bohaterską postawą wykazał się poseł Kalisz który poprosił o desantowanie na dachu budynku. Zapewniał że jego powaga ściągnie budynek na ziemią. W samym sejmie było równie gorąco. Każda z partii proponowała swoja wersje zdarzeń. PO zapewniało ze to demokracja wzniosła się na wyższy poziom i jest to ewidentna zasługa premiera. Lewica krzyczała że ten sukces jest zasługą wszystkich obywateli. Prawica proponowała ustawę o cudzie. Twój Ruch zaproponował namalowanie na budynku biało-czerwonych szachownic. Anna Grodzka oczyma wyobraźni widziała się jako pierwszą Polkę w kosmosie. Grupa kilku posłów proponowała skierować budynek do Kijowa celem propagowania demokracji, Pomysł szybko zyskiwał uznanie. niestety zapał ostudził komunikat NATO. Dowództwo uznało że nie ma pewności czy w budynku nie znajdują się materiały niebezpieczne i nie chce powtórki z 11 września. W skrócie mówiąc, jeżeli budynek opuści obszar RP zostanie zestrzelony. Na ziemi zebrany tłum obserwował wznoszący się coraz wyżej budynek. Jedni się modlili, inni płakali. Pojawiły się grille i budki z piwem, a dzieci bawiły się na dmuchanych zjeżdżalniach. Tylko Pan Janek spokojnie grabił trawnik, raz po raz spoglądając na niknący w chmurach budynek. Często powtarzał że tylko głupota jest nieskończona, ale żeby była lżejsza od powietrza ? Kto by pomyślał...........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz