Od kilku dni atmosfera w domu stawała się coraz gęstsza. Poniedziałkowa zimna wojna przerodziła się we wtorkowe działania zaczepne. W czwartek wypowiedzieliśmy sobie pakt o nieagresji, a piątkowe popołudnie zajął nam sabotaż. W sobotę postawiłem wszystko na jedną kartę, decydująca bitwa. W czasie gdy wrogie siły przygotowywały obiad wytoczyłem najgrubsze działa. Zaopatrzywszy się w piwo usiadłem przed telewizorem i włączyłem mecz. Nie bardzo wiedziałem co może być emocjonującego w kopaninie, ale dzielnie i bezmyślnie wbijałem wzrok w ekran. Słuszność wybranej taktyki zdawało się potwierdzać coraz głośniejsze stukanie garnków. W odpowiedzi zrobiłem głośniej telewizor, głos spikera przeplatał się odgłosami demolowanej kuchni. Głos zza pleców wyrwał mnie ze świata telewizyjnej nicości.
-Przecież Ty nigdy nie oglądasz meczów !!!!!!!!!!!!
-Ale dzisiaj oglądam - odpowiedziałem spokojnie.
-Rety, mam w domu pseudokibica !!!! - wykrzyczała.
-Ciszej, sąsiedzi nie muszą słyszeć- sparowałem zaskoczony celnością stwierdzania , a kątem oka zauważyłem jak pod sufitem zbierają się furie.
Najwspanialsza kobieta na świecie gdy nabierze rozpędu jest jak lokomotywa, rozpędzona zmiecie wszystko na swojej drodze i nie ma sensu jej hamować. Burza szalała nad moją głową, gromy sypały się na posiadane przywary, z powodu nielubienia pewnej czarnej sukienki zostałem nazwany "modowym rasistą" To pandemonium przerwał dzwonek do drzwi, czyżbym był uratowany ? Jakież było moje zdziwienie gdy zobaczyłem policyjny mundur.
-Dzień dobry, mieliśmy zgłoszenie, jacyś pseudokibice rozrabiają - spokojnym głosem oznajmił aspirant.
-Cholerna sąsiadka, znowu w przerwie między serialami nasłuchiwała z szklanką przy ścianie. W oczach małżonki zobaczyłem ogień który mnie przeraził.
-Tak Panie władzo, to pseudokibic i rasista - oznajmiła przybierając wyraz twarzy Hannibala Lectera. I do tego już mnie nie kocha !!!
-Ależ kocham, tylko teraz inaczej...... i tu się ugryzłem w język. Niestety za późno.
- Aspirant podniósł wzrok znad notatnika - Znaczy się kochający inaczej, tak ? W jego oczach pojawiły się niepokojące błyski.
- Tak, to znaczy nie... zacząłem czuć jak ogarnia mnie panika.
-Ok, to pójdzie Pan ze mną, wyjaśnimy sobie parę rzeczy- powiedział aspirant łapiąc mnie za rękę.
- Wracaj szybko Kochanie - rzuciła mi połowica triumfując.
Aspirant już ze schodów rzucił ni to do mnie ni do małżonki " Bo miłość jest najważniejsza" i mocniej chwycił mnie za rękę....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz