czwartek, 3 stycznia 2013

Przemiana

                                                               Leżał na betonowej podłodze, pluł krwią i swoimi zębami. Świat zlewał się w plątaninę jęków i bólu. Nie potrafił określić jak długo leżał, jedynie regularne kopniaki pomagały określić upływ czasu. Nauczył się już nawet rozróżniać od kogo dany kopniak pochodzi. Starszy parę razy się zawahał, młodszy bił z pełnym przekonaniem i przynależną jego wiekowi zapalczywością. Co jakiś czas docierał do niego głos.

- Czy w końcu zrozumiesz....................................?

                                                          Każde zdanie było akcentowane kolejnym kopniakiem, nie potrafił już nawet czuć bólu. Miał wrażenie że znęcają się nad każdą komórką jego ciała z osobna. Może skoro nie udało się go zmienić w całości, to przeprogramują każdą komórkę z osobna. Wybiją z nich jego myśli, i wsadzą je w to samo miejsce naprawione. Chcieli żeby myślał tak jak oni, ale on był bez szans, po prostu inaczej nie potrafił. Zaczęło się od nieprzymykania oczu na drobne sukinsyństwa codziennego dnia. Potem już nie było odwrotu, zaczął tracić znajomych,. oni chcieli tylko normalnie żyć i wychowywać dzieci. Najtrudniej było pokonać strach, truciznę duszy podawaną na każdym kroku. Poczuł  nadchodzącą ciemność.
                                                   
                                                   Nogi bezwładnie ciągnęły się za więźniem,  strażnicy rzucili bezwładne ciało na pryczę. Młodszy syknął przez zaciśnięte usta ." hardy skurwysyn, ale nie z takimi sobie radziliśmy ". Starszy odwrócił głowę i bez słowa wyszedł z celi. Zakrwawionymi rękami wyciągnął papierosa i zapalił. Skąd ten człowiek ma tyle sił, niemal zamienili go w mielone mięso a on ciągle trwa przy swoim. Ale przecież on nie może mieć racji, to by znaczyło że oni wszyscy są w błędzie a cale ich życie jest oparte na kłamstwie, a to jest zbyt przerażająca perspektywa. Poczuł jak z polika spływa mu łza, potem następna. Po chwili z dłoni zakrywających twarz zaczęła spływać krew wymieszana z łzami.


                                                    Obudził się, a właściwie obudził go ból. Czuł jak jego głowa eksploduje, zapuchnięte oczy widziały tylko wąską szczelinę światła sączącego się przez okno.Po kilku minutach mógł już wykonywać delikatne ruchy. Udało mu się rozchylić powieki, cela była mała i wilgotna. Zaczął się zastanawiać ile jeszcze wytrzyma . Plamka światła padała na ścianę nad pryczą, ktoś wyskrobał na niej parę słów. Wysilił wzrok i opuchniętymi ustami wyszeptał.......


                                                         " Jestem nażarty
                                                                            Jestem szczęśliwy
                                                                                       Jestem wdzięczny...."





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz